Wraca świetność zapomnianego zabytku

Paweł Domachowski

Po raz pierwszy zainteresowałem się Woźnikami latem 1979 r.

Do odwiedzenia tego miejsca zachęciła mnie krótka notatka w przewodniku „Województwo poznańskie” Franciszka Jaśkowiaka:

Woźniki. W lesie barokowy kościół poreformacki z 1 poł. XVIII w., nieczynny od kasaty klasztoru 1835. Budynek klasztorny w części rozebrany, w części zamieniony na mieszkanie gajowego. Przed kościołem późnobarokowa figura kamienna MB”.

Miejsce oraz opuszczony kościół pobudzały wyobraźnie. Po przybyciu na miejsce owiewany zostałem przez niezwykle miłego gospodarza, na dobre już zadomowionego, prowadzącego z ogromnym rozmachem prace renowacyjne i remontowe, mające przywrócić kościół i klasztor do dawnej świetności. Tym wspaniałym i pełnym humoru gospodarzem jest franciszkanin Zdzisław Regulski. Jego opowiadanie dotyczące odkrycia polichromii z roku 1744 w zakrystii, przygód w czasie odzyskiwania wyposażenia wnętrza kościoła, odkrycia trumny ze zwłokami biskupa kijowskiego (?) Walentego Arcemberskiego (który podarował klasztorowi swoją bibliotekę i po osobistym odwiezieniu jej zmarł w klasztorze), pozyskiwanie starych fachowców do wykonania skomplikowanych prac remontowych trzymają w napięciu, bawią, pouczają i z pewnością warte są umieszczenia w kronice odbudowującego się kościoła.

Ojciec Zdzisław pracuje w Woźnikach od 11 czerwca 1978 roku. W przeciągu siedmiu lat wytężonej pracy doprowadził do odnowienia kościoła oraz remontu ocalałego fragmentu skrzydła klasztoru. Jego zasługą jest także uporządkowanie podziemi, w których znajduje się 41 trumien. Rok 1985 przyniósł wybudowanie brakującej części skrzydła klasztoru, łączącego wolno dotychczas stojący budynek z kościołem, oraz krużganka wzdłuż południowej ściany kościoła. W planach jest wykończenie budowanego skrzydła klasztoru oraz uzupełnienie wnętrza kościoła brakującymi elementami wyposażenia.

Kościół i klasztor można w miesiącach zimowych dojrzeć z szosy Poznań-Grodzisk Wielkopolski, znajdując się pomiędzy wsiami Kotowo i Ptaszkowo. W innych porach roku budynki są prawie całkowicie zasłonięte przez rosnące na wzgórzu drzewa.

Wzgórze nazywa się Wyrwał. Legenda mówi o tym, jak wiele lat temu pastuchom pasącym na łące bydło pokazał się św. Franciszek – mając nadzieję, że znajdzie w nich swych wiernych pomocników. Oni jednak uciekli, przerażeni światłością jako od niego biła i szatami zakonnymi, które po raz pierwszy w życiu ujrzeli. Zawiedziony święty chciał odejść, gdy nagle usłyszał wołanie o pomoc. Wzywającym pomocy był wędrowiec, który zabłądził i wpadł w bagno. Święty Franciszek podpłynął łódką i ratował nieszczęśnika. Ten chciał się odwdzięczyć pieniędzmi, lecz spotkała go odmowa. Przysiągł więc, że postawi na pobliskim wzgórzu kaplicę. Pamiątkami po tym wydarzeniu mają być: nazwa wzgórza – Wyrwał – pochodząca od słów wołającego o pomoc „święty Franciszku, wyrwij mnie” oraz łódź, na której podpłynął święty, a która dziś umieszczona jest jako symbol na małej wieżyczce na dachu kościoła.

Fakty historyczne potwierdzają istnienie na tym miejscu kaplicy w roku 1393. Kaplica była drewniana i nosiła imię św. Franciszka. W roku 1658 Kazimierz Rogaliński herbu Łodzia (herb ten obok innych znajduje się w kościele) wystawił kościół drewniany z trzema ołtarzami, a w dwa lata później przekazał parcelę zwaną Wyrwał Franciszkanom i ofiarował im 50 łanów ziemi po wieczne czasy. Uroczyste wprowadzenia Franciszkanów nastąpiło 19 października 1660 roku.

Projekt wzniesienia tutaj kościoła i klasztoru Reformatów powstał w roku 1705, a pierwsze prace rozpoczęto już w roku 1706. Prace przyśpieszono w tym samym roku na skutek pożaru, który zniszczył dotychczasowy drewniany kościółek. Budowę zakończono w roku 1712, jednak na przełomie lat 1708/09 podczas zarazy w niedotkniętych tym nieszczęściem Woźnikach schroniło się kolegium jezuickie z Poznania. Data 1723 w portalu oznacza rok tynkowania elewacji.

Projektodawcą i realizatorem projektu uznano wybitnego architekta Jana Catenazzioego, choć do czasu wnikliwszych badań jako autora tego dzieła podawano brata-laika zakonu Reformatów Mateusza Osieckiego. Dziś wiadomo, że pełnił on rolę nadzorcy nad prowadzonymi pracami. Postawę twierdzenia, że faktycznym autorem projektu jest Catenazzi, sanowi wpis w księdze chrztów (pochodzący z lat budowy Kościoła) w najbliższej Woźnikom Parafii w Dakowych Mokrych, w którym Catenazzi - określany jako architekt i zaliczany do osób z Woźnik – występuje jako ojciec chrzestny.

Kościół, zaliczany do najcenniejszych zabytków barokowych Wielkopolski. Jest budowlą o przewadze akcentów wertykalnych, co zwłaszcza uderza w bryle od strony węższego niż nawa prezbiterium. Zarówno zróżnicowanie wielkości nawy i prezbiterium, jak i zastosowanie we wnętrzu wnęk arkadowych w bocznych ścianach nawy, w których umieszczono boczne ołtarze, jest bardzo charakterystyczne dla Reformatów i zasad budowania ich świątyń. Wspomniane wnęki są przykładem świadomego zastosowania przez architekta efektu sprawiającego wrażenie, jakby otwory prowadziły do nieistniejących kaplic.

Między arkadami znajdują się filary, które potęgują zjawisko rozczłonkowania powierzchni ścian bocznych nawy. Wykonanie ścian zewnętrznych rozwiązano inaczej, pozostawiając duże płaszczyzny muru, podkreślając to wysoko osadzonymi oknami. Fasada frontowa świątyni ma cztery ciasno rozmieszczone, zdwojone pilastry, tworzące płytki ryzalit. Te oraz inne cechy budowli bezsprzecznie wskazują na autorstwo Catenazziego.

Wróćmy do wydarzeń z historii kościoła. W roku 1723 biskup Stanisław Hozjusz (???!!!) uroczyście udzielił święceń zakonnikom z konwentu woźnickiego. W roku 1767 przed kościołem została ustawiona barokowa figura matki Boskiej. Dnia 17 lipca 1774 roku biskup Władysław Walknowski dokonał konsekracji kościoła.

W roku 1836 zaborca pruski odebrał dobra ziemskie zakonowi. Do końca 1837 r. w budynkach klasztornych działała szkoła świecka. W roku 1841 umarł ostatni zakonnik – ojciec Chryzostom Chrzeliński; tym samy została przerwana działalność zakonu i nastąpiła całkowita kasata klasztoru. W tym samym roku dobra woźnickie wykupiła Konstancja Mielżyńska, przekształcając kościół na prywatną kaplicę, a podziemia na grobowiec rodzinny. Od roku 1901 do wybuchu drugiej wojny światowej faktycznym właścicielem tych dóbr pozostał hrabia Kurnatowski, wżeniony w rodzinę Mielżyńskich.

Po zakończeniu wojny powstała paradoksalna sytuacja, gdyż dawny majątek ziemski przeszedł w ręce Skarbu Państwa i zgodnie z założeniami reformy rolnej został rozparcelowany. Klasztor praktycznie nie miał właściciela.

W roku 1946 prm August Hlond, dokonując objazdu po zniszczonych i opuszczonych kościołach archidiecezji poznańskiej, przeprowadził także lustrację Woźnik. W rok później dla ratowania cennego wyposażenia kościoła zostało ono zdemontowane i wywiezione do różnych kościołów naszego województwa. Ołtarz główny i dwa ołtarze boczne przeniesiono do kościoła OO Karmelitów Bosych w Poznaniu, trzy ołtarze boczne, ambonę, konfesjonały i ławki wywieziono do kościoła parafialnego w Buku, balustradę do Daków Mokrych, a jeden ołtarz boczny do kościoła w Skórzewie.

Obecnie po wielu trudach, utracone wyposażenie wraca na swoje miejsce i kościół prezentuje się nieomal tak jak przed ponad dwustu laty.

To jedno z piękniejszych miejsc Wielkopolski warte jest odwiedzenia w czasie wędrówek po okolicach Poznania. Ułatwia to dogodny dojazd autobusami PKS do przystanków Kotowo lub Ptaszkowo, albo też z Buku do Daków Mokrych. Można także dojechać linią kolejową Poznań-Grodzisk do przystanku Ptaszkowo.

Asfaltowa droga z Kotowa przez Woźniki do Daków Mokrych i Buku umożliwia także dotarcie turystom zmotoryzowanym. Przy skręcie z szosy Poznań-Grodzisk umieszczono estetyczną tablicę informacyjną, wskazującą właściwą drogę. Przybywając tutaj warto zwrócić uwagę na piękną aleję kasztanową z Kotowa do Woźnik (niestety ginącą), a także na dębowe parawany wiatrochronne, oddzielające wsie Kotowo, Ptaszkowo i Woźniki.

Od roku 1979 odwiedzam to miejsce prawie każdego roku. Zawsze spotykam się z nowymi dokonaniami w prowadzonych tam pracach. Położone w odległości około 40 km od Poznania Woźniki są miejscem spokoju, wypoczynku i ucieczki do zgiełku i zanieczyszczeń dużego miasta.

Paweł Domachowski, Wraca świetność zapomnianego zabytku, w Wielkopolska. Kwartalnik krajoznawczo-turystyczny,
Poznań kwiecień-czerwiec 1987, rok 5, nr 15, ss. 10-12.