Jan Catenazzi - osoba z Woźnik, architekt woźnickiego kościoła

Jan Catenazzi - osoba z Woźnik, architekt woźnickiego kościoła

Lidia Ostrowska-Kola

Jan Catenazzi wywodzi się z rodziny budowniczych szwajcarskich. Urodził się tam gdzie jego ojciec i wujkowie w Morbio Inferiore, w okolicach jeziora Como. Ojciec Jana, Andrzej, był czeladnikiem murarskim w Poznaniu. Natomiast stryj Jerzy był architektem. Obaj bracia pracowali przy budowie wielu kościołów Poznania, jak kościół karmelitów, reformatów, bernardynów, dla których Jerzy zaprojektował i wykonał Domek loretański. Jego dziełem jest kościół parafialny w Łopiennie. Podjął prace przy budowach cystersów w Wągrowcu, Przemęcie i Lądzie oraz filipinów w Gostyniu.

Emigracja zarobkowa w tamtych czasach nie była niczym wyjątkowym. W XVII i XVIII w. wielu mężczyzn z Włoch i Szwajcarii w poszukiwaniu pracy udawało się na północ Europy. Muratorzy z okolic jezior Como i Lugano byli szczególnie cenionymi fachowcami.

Przyjęła się nawet nazwa „Komeskowie” na określenie pracowników budowlanych z nad jeziora Como. Pewną ich część stanowili mężczyźni z rodu Catenazzich. W przeciągu dwóch stuleci od drugiej połowy XVI w. ponad 25 Catenazzich zajmowało się budownictwem w miejscach rozsianych po całej Europie; zarówno w Italii jak w Niemczech i Polsce. Specjalizowali się w sztukateriach. Umiejętność rozwiązywania różnego rodzaju trudności w przebudowach była kunsztem, za który ceniono ich najbardziej.

Spróbujmy wyobrazić sobie jak kształtował się żywot Jana Catenazziego, twórcy kościoła woźnickiego, którego wygląd zachwyca nas do dziś. Ukończenie budowy w znanym nam kształcie nastąpiło w 1723 r. (data oznaczająca rok tynkowania elewacji umieszczona jest nad portalem naszej świątyni). Co działo się zanim artysta dotarł do Woźnik? Mieszkał w Morbio Inferiore. Prawdopodobnie miał rodzeństwo. Dziećmi zajmowała się matka. Ojciec Jana, Andrzej, pracował wówczas w Polsce. Młody Jan interesował się budownictwem. Lubił przyglądać się kościołom w Mesolcino, w Conters. Arkadowe wnęki, szersza nawa i węższe, trójbocznie zamknięte prezbiterium w Woźnikach są bardzo podobne do wspomnianych kościołów szwajcarskich z kantonu Grizonii i Ticino.

Bracia Catenazzi mieli dużo pracy przy budowie bazyliki filipinów w Gostyniu. Jerzy ożenił się w Poznaniu i niezbędne było załatwienie formalności w rodzinnych stronach. Udzielił młodszemu bratu pełnomocnictwa do reprezentowania jego interesów, a sam w Polsce mógł zająć się rodziną i prowadzonymi pracami budowlanymi. W 1669 r. Andrzej Catenazzi przybył do domu rodzinnego. Widząc zainteresowanie syna murarstwem i dobrą koniunkturę w budownictwie w Polsce postanawia zabrać ze sobą Jana.

Jan Catenazzi z ojcem i wujkiem pracował przy wznoszeniu kościoła filipinów na Świętej Górze koło Gostynia. Po śmierci wuja Jerzego (zmarł w 1690 r.), to on przejął na kilka lat kierownictwo budowy w Gostyniu.

W 1694 r. przybył do Szwajcarii z pełnomocnictwem Andrzeja do załatwienia ojcowskich spraw w ojczyźnie. Plenipotencje wystawił mu notariusz z Gostynia. Nie wiadomo dokładnie jak długo Jan przebywał w rodzinnym kraju.

Po powrocie do Polski odbudowywał kościół farny pod wezwaniem św. Mikołaja w Lesznie. Miasto było zniszczone w 1856 r. przez Szwedów. Do budowy kościoła św. Mikołaja biskup łucki Bogusław Leszczyński wybrał młodego, zdolnego budowniczego - Jana Catenazziego. Wybór okazał się trafny. Ta olbrzymia pseudobazylika o bardzo bogatym wnętrzu była nie tylko najwspanialszą fundacją sakralną Leszczyńskich, ale w ogóle jedną z najświetniejszych budowli barokowych w Wielkopolsce. Zachwycał się nią biskup żmudzki Paweł Sapieha, podczas pobytu w Lesznie w 1695 r. Wyraził się, że „fabryka kościoła jest pięknej struktury”. Jako architekt, Jan Catenazzi był jednym ze znaczniejszych ludzi w mieście. Mimo to nie posiadał domu. Prawdopodobnie będąc serwitorem biskupa łuckiego Bogusława Leszczyńskiego, fundatora odbudowy fary, mieszkał w miejscu wyznaczonym przez dziedziców miasta.

Kościół był wzniesiony. Wykończenia wymagało jedynie prezbiterium. Po śmierci fundatora, biskupa Leszczyńskiego (1691 r.), a później proboszcza Aleksandra Koszanowskiego, architekt nie znalazł oparcia w spadkobiercy – bracie biskupa, staroście generalnym Wielkopolski – Rafale Leszczyńskim. W 1697 r. budowa fary została przerwana. Ponieważ kończyły się możliwości pracy w Lesznie, a powstawały w Poznaniu, Catenazzi znalazł sobie nowego mecenasa – kolegium jezuickie w Poznaniu.

Jezuici potrzebowali architekta do trwającej budowy swojego kościoła. Żaden z miejscowych budowniczych nie był wystarczająco uzdolniony. Forma kościoła (obecnej fary poznańskiej) jest wynikiem kolejnych faz budowy, która trwała od 1651 r. (położenie kamienia węgielnego) do lat 40. XVIII w. (powstanie ołtarzy bocznych). Pomimo, że Catenazzi nie pracował długo (wg kroniki poznańskich jezuitów do 1701 r.) jego wpływ na architekturę kościoła jest znaczny. Zakon widząc doskonałe efekty współpracy z Janem Catenazzim, bez wahania oddał rozbudowę kolegium w jego ręce.

Jego talent oraz fakt, że obywatel Leszna wykonywał najbardziej prestiżowe prace budowlane w mieście nie przysparzał mu przyjaciół wśród poznańskich murarzy. Zazdroszcząc sukcesów młodemu Catenazziemu napisali zniesławiający go paszkwil. 1 XII 1698 r. Jan Catenazzi pozwał cech murarzy do sądu poznańskiego. W czerwcu 1700 r. miał miejsce inny incydent. Mistrzowie cechowi siłą przerwali Catenazziemu prace u jezuitów. Sprawa sądowa zakończyła się w lipcu 1700 r. Zasądzono wpłacenie grzywny i zobowiązano cech murarzy do przeprosin.

Rozgoryczenie muratorów poznańskich pogłębiał fakt, że również dominikanie zwrócili się do Catenazziego. W 1698 r. ich kościół został zrujnowany przez powódź. Pragnęli przywrócić mu dawną świetność. Zapobiegliwy architekt w maju 1700 r. podpisał kontrakt z konwentem na odbudowę kościoła. W momencie podpisywania umowy wciąż jeszcze trwały wytężone prace u jezuitów.

Jan Catenazzi wydaje się być tytanem pracy. Nie miał własnego domu. Prawdopodobnie korzystał z gościnności swoich mecenasów. Nie założył rodziny w Polsce. Toteż mieszkanie w pobliżu jego miejsca pracy – kościołów, było najwygodniejsze. Przypuszcza się, że pomieszkiwał w klasztorach. Na początku XVIII w. w wielu miastach wielkopolskich panowała dżuma. Ponadto do naszego kraju wtargnęli Szwedzi i Moskale. Może obawa przed wojną i chorobą była powodem częstych zmian pobytu Catenazziego w tym czasie? Jan w 1701 r. wyjechał z Poznania do Obry. Zajmował się rozbiórką starego i budową nowego kościoła cystersów. Pracował tam do 1707 r. Wielokrotnie wyjeżdżał z Obry. Wszystkie budowy, którymi kierował, były w stosunkowo niedużej od siebie odległości. Podczas przerwy w pracach w 1703 r. odbudowywał klasztor cysterek w Owińskach. Kontynuował również prace u dominikanów w Poznaniu, wszak z podpisanej umowy wywiązał się nienagannie. Budowa kolegium jezuickiego w Poznaniu również nie odbywała się bez jego udziału.

Nieprzypadkowa jest zbieżność czasu wznoszenia kościoła woźnickich reformatów i pobytu Catenazziego w tym miejscu. Historycy sztuki z łatwością rozpoznają w architekturze świątyni indywidualne piętno szwajcarskiego muratora. Kościół jest wprawdzie podporządkowany reformackiej zasadzie ograniczeń dekoracji i prostej nawy z węższym prezbiterium trójbocznie zamkniętym. Odbiega jednak rozmachem i różnorodnością architektonicznych upiększeń od znacznie skromniejszych kościołów reformackich w Kaliszu, Koninie czy Szamotułach.

Budowę nowego, murowanego kościoła rozpoczęto w 1706 r. Stanął na miejscu drewnianego kościółka, który w tymże roku spłonął. Woźniki oddalone od miast okazały się doskonałym schronieniem przed dżumą panującą w latach 1708-1710. Jan zadomowił się w Woźnikach. Zżył się z rzemieślnikami zatrudnionymi przy „fabryce” kościoła. 13 czerwca 1710 r. Catenazzi został ojcem chrzestnym dziecka Michała Strycharza od reformatorów w Woźnikach. W księdze chrztów parafii Dakowy Mokre zapisani są jako rodzice chrzestni „Ioannes Cadynacy Architectus” oraz Dorota Groszyńska. Razem określono ich jako „omnes de Woźniki” – oboje z Woźnik.

Być może Wzgórze na Wyrwale faktycznie przypominało mu sielskie krajobrazy rodzinnych stron i stało się jego azylem, „małą ojczyzną”. Pomimo ciężkich czasów wojen i zarazy Catenazzi nie powrócił do Szwajcarii. Utrzymywał jedynie listowny kontakt z krewnymi z doliny Mesocco. Czas wypełniała mu praca przy wznoszeniu tutejszej świątyni. Podobieństwo kościoła woźnickiego do tych z rodzinnych stron Jana zostało zauważone przez współczesnych historyków sztuki.

Woźniki były również bazą wypadową do rozpoczętych już budów. Doglądał ich przebiegu w Poznaniu u jezuitów i dominikanów, w Obrze u cystersów, w Owińskach u cystesterek, u filipinów w Gostyniu, a także kościół parafialny w Białczu Starym koło Kościana i w opactwie cystersów w Przemęcie. Nie stracił kontaktu z Lesznem. Brał udział w pracach leszczyńskiej komisji rzeczoznawców przy radzie miejskiej wraz z innymi tutejszymi rzeczoznawcami. Prawdopodobnie wspólnie z Pompeo Ferrarim wznosił ratusz miejski w Lesznie. Przypisuje mu się autorstwo pałacu Melchiora Gurowskiego w Trzebinach koło Leszna, Macieja Radomickiego w Żerkowie oraz ten w Czaczu.

Wielu autorów zajmowało się Catenazzim jako znaną historycznie postacią. Działał na terenie Wielkopolski już w drugim pokoleniu przewyższając protoplastów rodu swoim kunsztem. Zaliczany jest wraz z Pompeo Ferrarim i Krzysztofem Bonadurą do najwybitniejszych architektów Wielkopolski z XVII i XVIII w.


Literatura
:
„Jan Catenazzi – architekt i jego dzieło w Wielkopolsce” Eugeniusza Linette, Warszawa-Poznań 1973
„Historyczne kościoły Poznania. Przewodnik” Zofii Kurzawy i Andrzeja Kusztelskiego. Poznań 2006
oraz „Architekci i Budowniczowie w Polsce” Stanisława Łozy, Warszawa 1954